W tym roku ubraliśmy choinkę inaczej.
W sylwetki bliskich siedzących obok, szczęśliwych i uśmiechniętych, pozwalających na chwilę odpłynąć wszystkim cieniom.
W ten szczególny moment przytulenia i poczucia, że właśnie kreowana jest miłość, taka idealna, bezwarunkowa i bez oczekiwań.
W dużą rodzinę wokół stołu, której więzy krwi wcale nie muszą być takie oczywiste, ale relacji duszy nie da się zaprzeczyć.
W grzaniec o aromacie goździków i czarodziejskiej mocy rozświetlania oczu oraz serca.
W światełka na obrusie i wiarę w urealnianie marzeń, nawet tych, które zdają się być niespełnialne.
W głośne dzwonki śmiechów i radość bycia tu i teraz, bez roztrząsania sytuacji socjalnej, politycznej, religijnej czy pogodowej.
W smak domowej galaretki, której nie jadło się od wieków.
W brak bólu.
W myśli o tych bliskich, których wprawdzie fizycznie nie ma przy nas, ale ich energia i tak przepełnia świątecznie przystrojony salon w Hiszpanii.
W melodie kolęd w tle i nieskrępowane podśpiewywanie, tak, jak to było wtedy, gdy było się dzieckiem.
I w nadzieję, że takie chwile już zawsze będą przepełniały nasze życie.
Szczęśliwego nie tylko Bożego Narodzenia.
Magdalena