Jakby to było, gdybym chciała zamknąć świat Finki w klatce?
Przede wszystkim musiałabym zmusić słońce, żeby wschodziło o dziesiątej. A kto mi zabroni? Moje miejsce, jestem przecież właścicielką i władczynią absolutną. To i słońce należy do mnie, prawda? Cóż, JA lubię długie poranki.
No i ptakom zabroniłabym śpiewać w dni, kiedy nie mam na to ochoty. Czasem potrzebuję spokoju. Ale kiedy indziej musiałyby śpiewać nawet w nocy. Przecież to JA rządzę finkowymi drzewami, więc mogę decydować, kiedy ich mieszkańcy mają wydawać jakiekolwiek dźwięki.
Koty miałyby tu zakaz wstępu. Ich widok ekscytuje Maksia, a JA chcę, żeby mój pies był spokojny. Ma być cichy i ciągle siedzieć przy mojej nodze. Nie, nie będzie wychodzić, żeby pobiegać po ogrodzie. Ma zostawać w domu, wierny, jak pies, albo jeszcze bardziej. I ma się nauczyć korzystać z toalety. No przecież ja nie będę z nim wieczorami wychodziła na spacer.
Kurz z tarasu ma się sam zamiatać. Nie będę tu krążyć z miotłą i szufelką, w końcu JA tu rządzę. Jeśli mu się to nie podoba, może wyemigrować do sąsiadów. JA go nie potrzebuję. Są tu jeszcze kamienie i piasek, które dawno zgodziły się poddać samofiltracji.
Kwiaty natomiast powinny kwitnąć bez przerwy. Bo tak MI się podoba. Bardzo lubię kolorowe ogrody. Że to niezgodne z prawami natury? Ależ jedyne prawo, które jest tutaj stanowione, to prawo Magdaleny. Jak to drzewa nie mogą wydawać owoców cztery razy w roku? Nieważne, że uschną po kilku latach. Za to JA będę miała masę słoików pełnych konfitur w piwnicy.
Teraz muszę Cię przeprosić, mój Kochany Czytelniku.
W powyższych zdaniach próbowałam się wcielić w najbardziej samolubne stworzenie na świecie, którego ego sięga wysoko ponad najwyższe palmy Finki San Mateo.
Niektórym z nas wydaje się bowiem, że mając cząstkę władzy, można bezkarnie decydować o losie innych istot, nawet jeśli te decyzje mają destruktywne konsekwencje. Są jednocześnie tak pewni bezwzględnej racji swoich przekonań, że nie dopuszczają nawet do swoich zamkniętych uszu odmiennych opinii.
Tacy ludzie mnie przerażają. Nie tylko dlatego, że próbują robić rzeczy karygodne, ale przede wszystkim z powodu nadzwyczaj wąskotorowego sposobu myślenia. Bo jakże można zakładać, że dla własnego widzimisię jednostka jest w stanie zmienić morze w pustynię? To objaw egocentryzmu czy głupoty? A może totalnej ignorancji?
Ale konsekwencje tego typu działań są zawsze podobne. Po klatkach, prędzej, czy później, pozostają tylko zgliszcza, a zaszczepionemu duchowi wolości wyrastają potężne skrzydła. Są one tak ogromne, że bez trudu roznoszą w pył nieuczciwe, samolubne lub idiotyczne idee oraz ich umysłowo karłowatych posłańców.
To prawo humanitaryzmu, którego nie da się oszukać, przechytrzyć czy zmanipulować.
I tak jak świata Finki San Mateo, wolnego i otwartego, tak wyborów i życia ludzkiego, nikt nie ma prawa w żaden sposób ograniczyć czy zamknąć.
Nigdy.
Napisane 22 października 2020
Po podpisaniu decyzji Trybunału Konstytucyjnego, która zmusza kobiety do donaszania ciąż z ciężkim uszkodzeniem płodu.