Uwielbiam przelewać słowne obrazy na papier.
Od zawsze zresztą szukałam sposobu, żeby pokazać otaczającą mnie rzeczywistość tak wiernie, jak to tylko możliwe. Jednak chodziło mi głównie o moją własną wizję, czyli bardzo osobisty sposób postrzegania kolorów, dźwięków, smaków i zapachów. Zdaję sobie sprawę, że to, jak odbieram życie, jest tylko moją subiektywną impresją, bardzo ubogą zresztą w porównaniu do tego, w jaki sposób mogą malować ją inni ludzie.
Cóż, siedzę z laptopem na kolanach, z podwiniętymi pod siebie nogami i tak bardzo się cieszę, że znowu mogę pisać. O wszystkim i o niczym – o ptakach umilających delikatnym świergotem późne popołudnie, o subtelnym i ciepłym powiewie wiatru, który czuję na rozgrzanych latem policzkach oraz o słodkim zapachu przekwitających już oleandrów…
Jednak nie tylko to tworzy mój świat. To także krople potu spływające z czoła, kiedy przygotowuję i sprzątam domki dla moich gości, to krótkie spojrzenie na moje dłonie, spalone słońcem i zniszczone pracą w ogrodzie, to również wieczory, kiedy obiecuję sobie sesję pisania, ale zmęczona zasypiam już po paru wersach… To w końcu irytacja i niemoc, bo czas ucieka przez palce, a przecież obiecałam sobie twórcze życie…
Ale przecież bez tych wszystkich odcieni rzeczywistość byłaby zupełnie inna. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak istotna jest w życiu równowaga, to właśnie wszelkie jej zachwiania powodują tą wewnętrzną, często niewytłumaczalną pustkę.
Bo czy tak naprawdę chciałabym tak tylko rozmyślać i pisać, robić zdjęcia czy malować? Na jak długo starczyłoby mi tematów i motywacji? Czy pozostałabym zdrowa psychicznie, gdybym na wszystko mogła sobie pozwolić i na nic nie musiała ciężko pracować? I czy umiałabym docenić możliwość tworzenia, gdyby nie było ono niczym ograniczone?
Cudownie jest wykrzesać w niezwykle zajętym sezonie turystycznym te parę godzin w tygodniu na pisemne wyrażanie swoich marzeń i myśli. Wspaniale jest też opisywać świat Andaluzji widziany z jego najpiękniejszych i tak zaczarowanych stron. A jak ogromną motywację stanowi pokazywanie Wam tej palety życia i malowanie jej samymi pięknymi odcieniami barw! Czy Każdy z Was nie ma wystarczająco szarości wokół? Niech pierwszy rzuci kamieniem Ten bez problemów, porannego strzykania w kościach i przepłakanych nocy! Życie każdego z nas nasycone jest podobnymi kolorami. Czasem pastelami, innym razem po prostu węglem.
I to jest genialne, bo tworzy nas jako istoty niedoskonałe, ale tęskniące i marzące, a tym samym budujące świat prawdziwy oraz dotykalny. Kim bylibyśmy bez pragnień i naiwnych czasem mrzonek?
Kim byłabym, gdybym siedziała tu, w tej cudownej Fince i pachniała? Czy umiałabym zrozumieć drugiego człowieka? Jego frustracje, dążenia czy ból? Czy może podzieliłabym los tak wielu ludzi pozornego sukcesu, którzy byli głęboko nieszczęśliwi i w końcu upadli pokonani?
Odpowiedź jest jednoznaczna i nie muszę jej zapisywać.
Wdzięczność.
Jesteśmy tworem naszych marzeń, pracy, przechodzonych przez nas wojen, pomarańczy, których sok przeleje się przez nasze dłonie oraz popełnianych błędów. Jeśli cząstka tej niezwykłej materii zostaje nam odebrana, stajemy się innym człowiekiem.
I basta. 🙂