Pójdziesz ze mną nad morze?
Wyjdziemy wcześnie rano, zaraz przed wschodem słońca. Nie ma strachu, już będzie ciepło, bo latem słońce wykonuje tutaj naprawdę dobrą robotę.
Najpierw pójdziemy przywitać się z morzem. Nie wiem jak ty, ale ja zawsze z nim rozmawiam. O marzeniach i radościach. Nie o smutkach, bo czuję, że ma ich ono pod dostatkiem i zdecydowanie woli się trochę ze mną pośmiać. Poza tym, jak ma się trochę szczęścia i pozytywnego podejścia do świata, można zostać jedną z jego bratnich dusz. A one nie tylko zostają wysłuchane, ale i naładowane najcudowniejszą energią świata.
Potem ściągniemy buty i, jak dzieci, będziemy przeskakiwać fale, które od razu dołączą się do zabawy. Nasz głośny śmiech rozniesie się po budzącej się plaży, ale nikomu nie będzie to przeszkadzać. Inni spacerowicze, podobnie, jak my, będą szeroko uśmiechać się do wschodzącego słońca i rozkoszować zwilżającą ich stopy, chłodną wodą. Miniemy ich w cichym zrozumieniu, spoglądając głęboko w oczy i błogosławiąc tą chwilę.
Będziemy szły przed siebie, przy samym brzegu , a kamienie i muszle będą wprawiać nas w zachwyt. Niektóre z nich podniesiemy, żeby je obejrzeć i zgadnąć historię ich istnienia. Potem odłożymy je na miejsce, z dbałością dociskając w mokrym piasku. Nie będziemy ich ze sobą zabierać. Tutaj, na plaży, są szczęśliwe i nigdy nie stracą swojego blasku.
Zmęczone nieco spacerem, usiądziemy na chwilę. Dokładnie w tym miejscu, gdzie morze spotyka się z lądem, pomiędzy dwoma baśniowo realnymi światami. I znów pozwolimy, żeby fale tańczyły na naszych brązowych dłoniach. Będziemy przesypywać piasek pomiędzy palcami , a potem nacierać nim ręce i ramiona, bez doszukiwania się w tym głębszego sensu. Po prostu będziemy się cieszyć. Poczujemy dobrze znany zapach morza, a później posmakujemy słone krople na ustach. Będziemy słyszeć żyjące fale, ale jakby w tle, gdzieś ponad świadomością. Te zapachy, smaki, dźwięki i widoki będą takie same, a jednak zupełnie inne, niż wcześniej. Tym razem będziemy je doceniać każdą cząstką siebie.
I potem przyjdzie nam pójść dalej, promenadą w kierunku naszego ulubionego miasteczka portowego. I będziemy mijać ludzi z psami, biegaczy i zakochanych. Każdy w swoim świecie, pragnieniach i walkach, a jednocześnie tak blisko nas. Właściwie nie będzie ich i nas, bo będziemy jednością. Cząstką otaczającego nas wszędzie istnienia. I wtedy poczujemy to głębiej, niż kiedykolwiek. I oczywiste będzie, że oni też tak czują.
Będziemy mogły iść blisko siebie, rozmawiać i cieszyć się swoją obecnością, palmami dającymi cień i wiatrem gwarantującym momenty ochłody.
A kiedy usiądziemy przy małym, kawiarnianym stoliku z filiżanką cappuccino, zamilkniemy, bo nie będziemy chciały rozwiać tej chwili. Wpatrzymy się w nieskończone morze, które też będzie milczało. I tylko zapach kawy będzie nam przypominać, że to jednak rzeczywistość…
To idziemy?
Już niedługo…
Napisane podczas kwarantanny, 28 marca 2020
Pięknie pani opisuje tu chwilę która trwa chwilę., super
LikeLiked by 1 person
… pójdę z Tobą nad morze!
LikeLiked by 1 person
Już niedługo Asiuniu…
LikeLiked by 1 person
Dziękuję. Bardzo sìę cieszę, że opowiadanie się spodobało 🙂
LikeLike