Nie tak dawno temu, na plaży piaszczystej,
żyła muszla Ela o duszyczce czystej.
A ponieważ serce bardzo dobre miała,
wszystkim swym sąsiadom chętnie pomagała.
Czy w słońcu, czy w deszczu, zawsze blisko była
i swym przyjaciołom uśmiechem służyła.
Strapionych słuchała, radości dzieliła,
a zranionych smutkiem zawsze pocieszyła.
Mieszkańcy laguny muszelkę kochali,
a jej chęć pomocy bardzo doceniali.
I Ela na plaży czuła się szczęśliwa,
bo w jej dobrym sercu wiara wciąż gościła.
Aż po groźnym sztormie, podczas letniej burzy,
wśród fal wyrzucony został kamień duży.
Kamień, jak ze złota, na słońcu się błyszczy,
już oczarowani nad morzem są wszyscy.
Pod wrażeniem blasku, bogactwa i siły,
trudno zauważyć, że jest on niemiły.
Że parzy motyle szukające cienia…
Trudno szukać serca w twardości istnienia.
Wszyscy zapatrzeni w luksusy kamienia,
a muszelki Eli gawiedź nie docenia.
Sama pozostała na pustej lagunie,
nikt do niej nie przyjdzie, ani nie przyfrunie.
Jednak w sercu muszli nie ma skargi wcale,
nie przestaje kochać, odgania swe żale…
Marzy o motylach, odpoczywa w kwiatach,
pozostaje sobą w niestałości świata.
Może i laguna w kłamstwie by zasnęła,
gdyby nie wichura, co nią potrząsnęła.
Wiatr wyje szalony, niszcząc domy plaży,
każdy chce się schronić, ruszyć się nie waży.
Wołania pomocy, nawet szlocha morze,
płacz, krzyki, panika: Kto nam tu pomoże?
Głowę schował w piachu, zimny kamień wielki,
za to wszędzie słychać piękny śpiew muszelki.
O tym, że nic złego stać się dziś nie może,
bo jeden z przyjaciół zawsze nam pomoże.
Śpiewała Elunia piosenkę spokojną,
aż wiatr się uciszył… Odszedł drogą polną…
Mieszkańcy laguny muszlę otoczyli
i w wielkiej radości wokół niej tańczyli.
Co przychodzi z tego, że kamień jest duży,
jeżeli w potrzebie nikomu nie służy?
Nie zapominajmy, co pięknie się błyszczy,
rzadko bywa złotem, a często nas niszczy.